Ks. Jan Łubieński. Działdowski męczennik niemieckich obóz śmierci.
19 wrz
„Musieliśmy najpierw zlikwidować kierowniczą warstwę nieprzyjaciela. Musieliśmy ich wykończyć, a nie było innego sposobu. Jeśli nawet jest to ohydne, będzie i jest to równie konieczne w dalszych przypadkach, postąpimy wówczas tak samo” – stwierdził H. Himmler podczas jednego z przemówień w 1940 r.
Eksterminacja polskiego duchowieństwa katolickiego była realizowana poprzez natychmiastową fizyczną likwidację, działania represyjne oraz umieszczanie duchownych w obozach koncentracyjnych. Jedną z ofiar hitlerowskiego terroru był proboszcz parafii św. Wojciecha w Działdowie, ks. dr Jan Łubieński.
Urodził się 10 lutego 1889 r. w Pieniążkowie. W 1910 r. wstąpił do Seminarium Duchownego w Pelplinie, gdzie 29 marca 1914 r. otrzymał święcenia kapłańskie. Pełnił funkcję wikariusza w Skórczu, Łasinie, Chełmnie oraz w Gdańsku, a także był prefektem w Gimnazjum Męskim w Kościerzynie. W 1924 roku rozpoczął studia doktoranckie na Uniwersytecie Poznańskim, a w 1926 roku obronił pracę doktorską pt. „Samorząd uczniowski”.” Ks. Łubieński był również autorem pracy naukowej pt. „Psychoanaliza Freuda w świetle prawdy chrześcijańskiej”. W 1929r. rozpoczął studia doktoranckie na wydziale teologicznym Instytutu Katolickiego w Paryżu, które ukończył w 1932 r. Po powrocie do Polski został prefektem w Piekarach Śląskich (1933). W latach 1933-1935 był wikariuszem w parafii św. Katarzyny w Brodnicy.
W 1935 r. objął stanowisko proboszcza w parafii św. Wojciecha w Działdowie oraz prefekta Państwowego Gimnazjum i Liceum Ogólnokształcącego (1936-1937) i Państwowego Seminarium Nauczycielskiego (1935-1936). Dodatkowo pełnił funkcję wizytatora/inspektora nauki religii w szkołach powszechnych dekanatu lidzbarskiego.
Wojna zastała ks. Łubieńskiego w Działdowie. 1 września 1939 r. miasto zostało otoczone przez armię niemiecką. Jak podaje Halina Kowalska: „Po ogłoszeniu wojny panika ogarnęła pozostałych mieszkańców.” W kościele katolickim oraz w zborze ewangelickim wprowadzono obowiązek odprawiania nabożeństw w języku niemieckim. Akcja eksterminacyjna duchowieństwa była nie tylko konsekwencją polityki hitlerowskiej wobec Kościoła, ale także elementem polityki narodowościowej. Ustalenie szczegółów eksterminacji duchowieństwa na terenie powiatu działdowskiego stwarza pewne trudności, głównie z powodu wielokrotnego transportowania księży z jednego więzienia do drugiego, często bez ewidencjonowania i świadków.
Proboszcz Łubieński został aresztowany jesienią (w listopadzie) 1939 r. i osadzony w areszcie Selbstschutzu w Działdowie. Z tego więzienia został zwolniony. W lutym 1940 r. ks. Łubieński wystosował list do biskupa gdańskiego i administratora apostolskiego diecezji chełmińskiej , Karla Spletta, o sytuacji duchowieństwa na terenie Działdowa. Został aresztowany ponownie i 4 marca 1940r., przetransportowano go do niemieckiego obozu koncentracyjnego Stutthof. 9 kwietnia 1940 r. wywieziono go do obozu Sachsenhausen, gdzie przebywał od 10 kwietnia do 13 grudnia 1940 r. Po przybyciu do Sachsenhausen więźniów ustawiono w czwórki, a esesmani, bijąc ich, poganiali do obozu. Więźniów bito do krwi i kopano, a z księży szydzono i ich znieważano. Pod koniec lipca 1940 r. ks. Łubieński został wyznaczony do noszenia 50-kilogramowych worków z cementem do budowanego baraku. Któregoś dnia, z wyczerpania, upadł pod ciężarem worka, za co został dotkliwie pobity przez dozorującego Niemca. W wyniku odniesionych ran rozwinęła się u niego choroba.
W początkowym okresie wojny polscy duchowni, uznawani przez Niemców za część polskiej warstwy przywódczej, byli przeznaczeni
do eksterminacji. Mordy i egzekucje miały miejsce przeważnie na terenach zamieszkania, plebaniach czy przy kościołach. Wielu duchownych przetrzymywano w miejscach eksterminacji pośredniej, obozach przejściowych oraz aresztach. Po interwencji papieża
Piusa XII w Berlinie w sprawie duchownych katolickich, 9 listopada 1940 roku Ministerstwo Trzeciej Rzeszy do Spraw Kościelnych poinformowało kardynała Bertrama we Wrocławiu, że Reichsführer SS Heinrich Himmler wydał polecenie zgromadzenia duchownych przebywających w różnych obozach koncentracyjnych w jednym obozie – Dachau.
13 grudnia 1940 r., po ostatnim posiłku, więźniowie, w tym liczna grupa duchowieństwa, wymaszerowali na dworzec. Po półgodzinnym marszu w śniegu i błocie skierowano ich na peron. Wkrótce nadjechał pociąg z pustymi wagonami, do których wtłoczono ich grupami – wspomina o. Edward Frankiewicz. Więźniom nakazano, że każda próba ucieczki, nawet otwarcie okna, będzie natychmiast karana rozstrzelaniem. 14 grudnia 1940 r. transport dotarł do KL Dachau. Po przekroczeniu bramy obozowej z napisem „Arbeit macht frei” więźniom, szczególnie duchownym, mówiono: „Jesteście w Dachau, gdzie najmłodszy rekrut będzie waszym przełożonym. Stąd się nie wychodzi. Jedynym wyjściem jest komin krematorium. Żydzi będą żyli miesiąc, polskie klechy dwa miesiące…”
Po ponownym przeliczeniu więźniów odstawiono ich przed biuro obozowe, spisano personalia i każdemu z nich wydano karteczkę z numerem obozowym. Ks. Łubieński otrzymał numer 22 434. W Dachau przeżył tylko 3 dni. Zmarł z wycieńczenia 17 grudnia 1940 r.
„Przyjechał wielki transport z Sachsenhausen (…) – napisał w swoim pamiętniku, więzień Dachau, późniejszy kard. Adam Kozłowiecki, pod datą 14 grudnia 1940 r. W Sachsenhausen więźniowie otrzymywali kilogramowe paczki na Święta. Nasi zatem dostali bułki lub trochę sucharów. Ale cóż to jest 1 kg na taki głód? (…) 18 grudnia: zmarł dzisiaj ks. Jan Łubieński z diecezji chełmińskiej, lat 51.”
Ks. Jan nie przeżył gehenny obozowej. W dokumentach obozowych zapisano, że przyczyną jego śmierci była niewydolność serca (17 grudnia 1940 roku o godz. 8.40). Ciało skremowano w krematorium na terenie Dachau.
Autor: Andrzej Rutecki
Dokumenty z KL Dachau oraz tablica pamiątkowa znajdująca się w kościele św. Wojciecha w Działdowie